Piotr Jaroszewicz, były premier PRL, zmarł w Aninie pod Warszawą tragiczną nocą we wrześniu 1992 roku. Jego historia nabrała szczególnego znaczenia po jego śmierci. Wiele osób pamięta go jako potężnego człowieka, ale jego synowie widzieli w nim ofiarę sił o wiele bardziej złożonych niż zwykły rabunek. Jego syn Piotr B., zwany również Janem, opowiada historię o zbrodni, która wydaje się mieć komponent polityczny i niewyjaśnionym zniknięciu dokumentów.

Jaroszewicz pracował nad rozszerzonym wydaniem swojej książki „Przeryam milczenie” w ostatnich latach swojego życia. Celem historycznie znaczącego i dziennikarsko przygotowanego materiału było ujawnienie informacji o działaniach elity komunistycznej, które nie zostały jeszcze opublikowane. Bezpośrednio po morderstwie dokumenty zniknęły bez śladu, podczas gdy jego syn składał zeznania w sądzie. Pozostał tylko jeden rękopis, który został ukryty w piwnicy, poza zasięgiem wzroku przestępców.
Kategoria | Informacja |
---|---|
Imię i nazwisko | Piotr Jaroszewicz |
Data urodzenia | 8 października 1909 |
Data śmierci | 1/2 września 1992 |
Funkcja | Premier PRL (1970–1980), generał, członek PZPR |
Dzieci | Andrzej Jaroszewicz, Jan Jaroszewicz |
Znana publikacja | „Przerywam milczenie” (1991) |
Okoliczności śmierci | Zamordowany z żoną Alicją w willi w Aninie |
Motyw zbrodni | Oficjalnie rabunek, nieoficjalnie wątek polityczny |
Proces | Trzech oskarżonych, proces trwa od 2018 |
Źródło |
Zebrane dowody sugerują, że przestępcy, którzy włamali się do rezydencji Jaroszewicza, przeszukiwali posesję przez kilka godzin. Wśród rzeczy, które zabrali, było 5000 marek, monety, zegarek i pistolety. Jednak okrucieństwo morderstwa — szczególnie fakt, że ofiary były torturowane, a Piotr został uduszony, gdy próbował uciec — wskazuje, że nie był to typowy atak. Być może celem było coś o wiele bardziej delikatnego — informacje, które mogłyby zagrozić reputacji osób z poprzedniej struktury władzy.
Andrzej i Piotr B., synowie ofiary, wielokrotnie podkreślali w swoich osobnych oświadczeniach, że ich ojciec nie miał zaufania do generała Jaruzelskiego. Chociaż to wahanie można postrzegać jako osobiste, nabiera ono znaczenia politycznego, gdy patrzy się na nie przez pryzmat historii PRL. Jaroszewicz miał dostęp do informacji, które mogły zapewnić inną perspektywę na zmianę polityczną i ukryte aspekty dostosowań strukturalnych. Jego śmierć w tym samym czasie, gdy przygotowywano rozszerzone wydanie książki do wydania, wydaje się zbyt wygodna, aby była zbiegiem okoliczności.
Ta sprawa pokazuje powszechność systemów służących do uciszania nieprzyjemnych głosów ze społecznego punktu widzenia. Mówiąc spokojnie, ale stanowczo w sądzie, syn Piotr B. twierdził, że jedynym zachowanym fragmentem dokumentów jego ojca był tajny manuskrypt. Reszta — rozrzucone strony, notatki i raporty z rozmów — zniknęła. Prawdopodobnie ktoś dokładnie wiedział, co zniszczyć, oprócz tego, gdzie szukać.
Ta sprawa jest podobna do innych w historii regionu, w których wybitne osoby spotkał tragiczny koniec na krótko przed ujawnieniem kompromitujących informacji. Wystarczy wspomnieć o Georgi Markowie, bułgarskim dysydencie, lub tajemniczej śmierci polskiego dziennikarza Jarosława Ziętary. Ponieważ zawsze istnieje szansa, że prawda została celowo zatajona na progu ujawnienia, te sprawy są szczególnie poruszające.
Determinacja, by ujrzeć światło dzienne, jest szczególnie widoczna w przypadku Jaroszewicza i jego synów. Pamięć reprezentuje Piotr B., syn, który nie był ani politykiem, ani sławną osobą. Nie dąży do rozgłosu ani nie stawia bezpodstawnych zarzutów. Jednak jego zeznania i obecność na sali sądowej sprawiają wrażenie, że jest człowiekiem, który zdaje sobie sprawę, że przeszłość może skrywać sekrety zrozumienia teraźniejszości.
Sprawa wywołała społeczne poruszenie. Powróciła na pierwsze strony gazet po latach zaniedbań i pozornego spokoju, służąc jako przypomnienie, że historia PRL to nie tylko suche fakty, ale także uczucia, lęki i aspiracje. Kontrowersje wokół odpowiedzialności, roli świadków historycznych i pogodzenia relacji z przeszłością zostały ponownie rozbudzone przez zainteresowanie procesem. Ta debata staje się bardziej dogłębna dzięki osobom takim jak Piotr B., którzy są w stanie zachować jasną perspektywę, pomimo bezpośredniego wpływu tragedii.
Z jednej strony mamy do czynienia z odrażającą zbrodnią, która wciąż nie została odpowiednio wyjaśniona. Z drugiej strony cichy głos syna przypomina, że stawianie czoła prawdzie wymaga odwagi, wytrzymałości i cierpliwości. Jedno jest pewne, niezależnie od werdyktu procesu: historia Jaroszewicza nie zakończyła się jego śmiercią. Pamięć o nim przetrwała dzięki rodzinie, szczególnie Piotrowi B., a jego historia nadal motywuje nas do stawiania trudnych, ale ważnych pytań.